A skoro o kartkach mowa ... czas na QUILLING.
Był zwykły dzień, gdy z nudów włączyłam TV, w której uwielbiam oglądać dwa kanały: kulinarny i wnętrzarski, na jednym z nich trafiłam na program Marthy Stewart. Nazwisko było mi oczywiście znane z gazet, więc zaczęłam oglądać program. Zainteresowanie wzrosło niesamowicie, gdy rozpoczął się kącik rękodzielniczy. Martha razem z gościem specjalnym robiła przepiękne kartki wiosenne.
A wystarczyło do nich tak niewiele ... kawałek papieru i specjalny roller do jego skręcania. Potem troszkę inwencji twórczej i efekty są zadziwiające.
Zachywcona pomysłem poznania kolejnej techniki, przeszukiwałam net, wypatrując zestawów startowych.
Po tygodniu znalazłam firmę, która jako jedyna je akurat sprzedawała. Cena była oszałamiająca, więc musiałam poczekać z zakupem, ale wreszcie udało mi się go nabyć ;)
Rolowanie papieru bywa zabawne ;) Pierwsze kartki wykonałam tuż przed Walentynkami ;)
Thank you Martha!!!
Przepiekne
OdpowiedzUsuńTo bardzo wdzięczna technika :)))
UsuńKwiatek przypomina mi maki,a ja kocham maki.
OdpowiedzUsuńJakos dziwnie poskładałam to zdanie,ale to swięta prawda.Żonkile też są śliczne
Programy telewizyjne też ogladamy te same.
Pozdrawiam cieplutko Katrinka.
Katrinko doskonale odgadłaś wszystkie nazwy kwiatów, które wykonałam :)))
UsuńPozdrawiam serdecznie, słonecznie, motylkowo :)))
Ech, czemu już nie ma quiilingu - takei piękne początki były!
OdpowiedzUsuńFaktycznie troszkę zaniedbałam quilling na rzecz innych technik, ale już niebawem będą zaległości nadrobione i prace nowe w tej technice przedstawione :)))
Usuń